piątek, 6 marca 2015
14 lutego 2015 rok - walentynkowa kolacja
Narzeczona w drodze a ja mam tylko 15 minut na stworzenie kolacji, nastawienie kąpieli i zorganizowanie walentynkowej atmosfery. Tylko w ten sposób mogę liczyć na nagrodę (odezwała się w tym miejscu natura faceta). Gorąca woda, olejek do kąpieli, świeczka na stole i świeży obrus to nie problem. Największym problemem jest kolacja, narzeczona oczekuje ode mnie wybitnej kuchni więc kurzy panierowany cycek na pewno jej nie zadowoli i nie ukaże mojego starania. Jedyne co mam ekskluzywnego w lodówce to ser pleśniowy.
Ser pleśniowy... Ser pleśniowy... co można zrobić z tego śmierdziucha, może sałatkę? Nie mam składników. Wpadł mi do głowy pewien pomysł - roztrzepałem jajko na talerzu z solą i pieprzem. Serek pleśniowy rozpakowałem wrzuciłem do jajka i otoczyłem je w bułce tartej. Całość wrzuciłem na rozgrzaną patelnie i obsmażyłem z dwóch stron.
Żurawinę wymieszałem z 100 ml soku pomarańczowego i wrzuciłem na patelnie. Odparowałem sok tworząc cudowny sos. Ser przerzuciłem na patelnie i dodałem sosu pomarańczowo-żurawinowego.
Polecam!
PS: Walentynki były udane ;p
Subskrybuj:
Posty (Atom)